Tytułem wstępu po latach

Byłem tutaj kilka lat temu, wtedy kompletnie nie miałem formy. 

W 2014 roku wywróciłem swoje życie do góry nogami, nie mając kompletnie świadomości ile ta cała zmiana będzie mnie kosztować. Te minione blisko 10 lat to czas kiedy się podnosiłem i dzisiaj jestem gdzie jestem. To czas, w którym dojrzewałem do tego, aby wrócić tutaj i zacząć od nowa. Nie był to łatwy okres... było dużo bólu, lęku, łez, smutku, wzruszeń i rozgoryczeń. Niemniej to wszystko było potrzebne, żebym oprzytomniał i zrozumiał, że pępek świata to nie Ja i moje potrzeby oraz pragnienia, bo te w kontekście entropii wszechświata pogłębiają jeszcze bardziej postępującą zagładę.

Życie mnie zweryfikowało i pokazało mi, gdzie jest wtedy moje miejsce. Powiedziało wtedy do mnie:
- klękaj na kolana i nie podniesiesz się zanim nie zrozumiesz jak krnąbrny i nieodpowiedzialny jesteś.
Ja nie do końca rozumiałem o co w tym wszystkim chodzi. Przecież byłem poprawny, dobry, miły, serdeczny. Ciężko pracowałem i działałem dla dobra domu, dziecka... Byłem rodzinny, bo tak nauczyła mnie babcia, szanowałem ludzi i respektowałem zasady.
Mało tego, byłem super pracownikiem, managerem, szanowanym przez wszystkich i patrzących na mnie z podziwem. 
Dzisiaj po latach - patrząc wstecz, wiem co  życie  miało na myśli, przygniatając  mnie pyskiem do ziemi (i to dosłownie)... Kiedy o tym myślę, uwiadamiam sobie, że wtedy moje myślenie o samym sobie, zakrawało co najmniej o narcyzm, a podsycany bodźcami zewnętrznymi zatracałem kompletnie poczucie realności życia. Dzisiaj już wiem bardzo dużo i jestem mądrzejszy, choć każdego dnia dokonuję autoanalizy siebie i sytuacji dnia bieżącego... żeby nie wrócić tam gdzie byłem kilka lat temu.




Obecnie z podniesioną głową (ale nie zadartą) i dużym szacunkiem do życia, do ludzi podążam przed siebie realizując marzenia i pasje. Bez nich nie byłoby dzisiaj ani mnie, ani tego co stworzyłem w ciągu tych minionych lat, próbując wstać z kolan, na które upadłem mając wówczas poczucie swojej największej zajebitości na świecie.
Dzisiaj wiem, że najpierw jest człowiek, a potem jestem ja... 
Dzisiaj rozumiem, jaka jest moja misja, która 20 listopada 81 roku została dla mnie przewidziana. 

I właśnie o tym,  będzie tutaj bardzo dużo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pytacie mnie o czym ta ksiażka... Przeczytajcie początek :)

Eurorodzice – Seniorzy, którzy znaleźli nową drogę w samotności

Zakończenie wakacji 2023