Ty mi nie mów…

        Czasami zastanawiam się, dlaczego w ogóle to wszystko się udało?
Dlaczego przez tak krótki czas - mam na myśli tutaj okres minionych siedmiu lat – udało się zbudować – nie będę bał się użyć określenia – jedną z największych organizacji pozarządowych na terenie Mazowsza działających na rzecz osób starszych.
Czasami myślę o tym, jak to się stało, że daliśmy radę w tak krótkim czasie zrzeszyć tak ogromną ilość ludzi, korzystających z oferty organizacji.

 


        Nie ukrywam że na tak postawione pytanie nie ma zbyt wielu odpowiedzi...
Myślę, że udało się to zrobić ponieważ sami wierzyliśmy w to, że to co tworzymy ma ogromny sens.
BYŁA W NAS OGROMNA DETERMINACJA...
   Myślę, że to wszystko udało się dlatego, że ja w tej działalności jestem kompletnie bezkompromisowy o czym wiedzą wszyscy, którzy ze mna pracują i których zaprosiłem do współtworzenia tego wyjątkowego miejsca.

        W tej organizacji oprócz tego, że pomagamy ludziom, to niestety aby móc to robić musimy zatrudnić też ludzi. W tej chwili mamy blisko 150 osób, które na co dzień pracują na rzecz naszych podopiecznych. Są to zarówno pracownicy statutowi, Koordynatorzy działów statutowych, pracownicy i Managerowie restauracji, pracownicy administracyjni oraz wielu innych, którzy każdego dnia wykonują ogrom pracy, aby móc zaspokoić potrzeby naszych podopiecznych.

Nie ukrywam, że w tak dużym gronie pracowników dość często zdarzają się ludzie, którzy nie rozumieją idei funkcjonowania tego miejsca. Ci najbardziej rozumieją, na czym polega moja bezkompromisowość. Ci najlepiej rozumieją na czym polega moja bezpośredniość i konstruktywne podejmowanie decyzji.

    Kilka miesięcy temu rozstaliśmy się z jednym z kluczowych praconwików, który w rozmowie ze mną powiedział, że nie daje rady bo ja jestem zbyt szybki, zbyt wiele oczekuję i zbyt dużo chcę w planie pracy na rzecz Seniorów. Dodał, że zbyt szybko podejmuje decyzje, wtedy pamiętam... w rozmowie usłyszałem – Szefie, ja nie nadążam. A że był to szef jednego z działów o dość ograniczonym ilorazie inteligencjii nie był zbyt lotny, a jedną prostą czynność wykonywał dwie godziny, gdzie innemu pracownikowi na tym samym stanowisku zajmowało to 10 minut, nie miałem skrupułów. Powiedziałem:
(...) – tak, to dobra decyzja. Nie możemy wzajemnie się męczyć. Nie możesz także pracować ze mną ograniczając mnie w rozwoju tej działalności. Musisz znaleźć sobie miejsca gdzie pracodawca będzie spowalniał pracę, abyś nadążał. Ja nie mogę ciągnąć sam tego wozu. Po to Mam Was, kadrę wyższego szczebla, abyście razem ze mną w ten dyszel byli zaprzągnięci -  dodałem.

        Menadżerowie pracujący ze mną kilka lat, lub Ci którzy współtworzyli organizację i dalej są na pokładzie tego statku wiedzą, że trudno za mną nadążyć - to prawda!. Oni rozumieją też, że z pokładu nie wrzucam tych, którzy sami nie chcą z niego wyskoczyć - inwestuję swój czas, energię i wiedzę w tych którzy rokują i chcą wspólnie tworzyć to dzieło.
Ci, którzy rozumieją mój styl zarządzania i mój sposób bycia, wiedzą że 
„jednej rzeczy której się nie da zrobić,  to otworzyć parasola w dupie”,
a wszystkie inne zadania zawsze są do wykonania. To tylko kwestia podejścia i zaangażowania. 

        Gdybym nie miał takiego nastawienia, dzisiaj bylibyśmy na etapie otwierania drugiej restauracji i budowania koncepcji na drugie Centrum Aktywnego Seniora, a w strukturach organizacji może zrzeszalibyśmy pół tysiąca podopiecznych. 

Na pytanie czy ludzie mi się sprzeciwiają, oczywiście odpowiem - zgodnie z prawdą, że tak!

        Jest wielu, którzy nie zgadzają się z moim zdaniem. I ja zawsze ich słucham i doceniam fakt chęci podejmowania rękawicy Za każdym razem analizuje wszystkie wypowiadane przez nich słowa. Uwielbiam rozmawiać konstruktywnie, z ludźmi którzy mają wiedzę i doświadczenie. Którzy są w stanie wnieść coś nowego w tworzone przeze mnie projekty. Niemniej często na swojej drodze spotykam głupców, które z powodu swojego nieróbstwa i braku chęci do wykonywania czynności próbują mądrzyć się i ustawiać pracę po swojemu, czyli tak, aby się nie narobić i zarobić... (obiecuję, parę przypadków tutaj opiszę). Wtedy odpowiadam im jednym zdaniem 
… ty mi nie mów bo ja wiem…
        To zamyka cały proces dyskusji. Na takich nie tracę energii, bo uważam że to szkoda czasu. Znacznie bardziej wolę koncentrować się na ludziach którzy są ekspertami, specjalistami w dziedzinach w których ze mną pracują. Nie boję się zatrudniać ludzi, którzy są odpowiedzialni i mają większą wiedzę ode mnie.
Nigdy nie uważałem siebie za specjalistę we wszystkich dziedzinach i we wszystkich zakresach. Dlatego też w wielu kwestiach po dokładnej analizie, zdaje się na opinię "mądrzejszych ode mnie'. Bo wiem, że z ludźmi mądrymi będziemy w stanie rozwijać naszą dzialalność. A na tym przecież najbardziej mi zależy. 
Gdybym mógł wszystko to co napisałem podsumować w jednym zdaniu napisałbym krótko.

Pracuję z ludzi pracowitymi, a profesjonalizację organizacji zaczynam od pracy z profesjonalistami. Nierobów, drani i leserów usuwam, bo nie pozwolę na to, aby ślizgali się na ciężkiej pracy tych, którzy rozumieją idee naszej działaności. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pytacie mnie o czym ta ksiażka... Przeczytajcie początek :)

Eurorodzice – Seniorzy, którzy znaleźli nową drogę w samotności

Zakończenie wakacji 2023