Projekty turystyczne w AS — prawdziwe wyzwanie
Organizacja wyjazdów turystycznych dla naszych seniorów w Stowarzyszeniu Aktywny Senior (AS) to zawsze nie lada wyzwanie. Z reguły są to wyjazdy dla grup liczących 50–60 osób. Taka liczba uczestników wymaga ogromnego zaangażowania ze strony organizatorów. Nie wystarczy jedynie przygotować program i zapewnić transport — trzeba zadbać o każdego uczestnika, nie pozostawiając nikogo samemu sobie.
Kultura osobista w podróży
Jednak przy organizacji takich wyjazdów pojawiają się także nieoczekiwane wyzwania. Czasem przychodzi nam pełnić rolę… nauczycieli etykiety. Jak na przykład wtedy, gdy przy śniadaniu w hotelowej restauracji dwie czy trzy seniorki postanawiają, zamiast po prostu najeść się do syta, skoncentrować się na pakowaniu przygotowanych kanapek do swoich toreb. W takich chwilach nasi przedstawiciele czerwienią się ze wstydu. I co tu zrobić?
Raz usłyszałem, jak pani Wanda, nasza przewodniczka, podeszła do jednej z takich seniorek, pani Krysi, i pół żartem, pół serio powiedziała:
— Pani Krysiu, czy mogę zapisać panią na specjalne warsztaty z savoir-vivre? Będziemy tam uczyć, jak elegancko korzystać z hotelowych śniadań!
Na co pani Krysia, niezrażona, odpowiedziała:
— Ależ pani Wando, to jest sposób na przetrwanie! Nigdy nie wiadomo, kiedy następny posiłek!
Cała grupa wybuchła śmiechem, a atmosfera momentalnie się rozluźniła. Takie sytuacje uczą nas, że w turystyce seniorskiej, podobnie jak w życiu, czasami najważniejszy jest dystans i humor.
Trudności organizacyjne
Wyzwania te dotyczą nie tylko kultury osobistej, ale również innych aspektów. Seniorzy, jak wszyscy ludzie, mają swoje unikalne potrzeby. Są tacy, którzy oczekują stałej uwagi i pomocy, a także tacy, którzy narzekają na niemal wszystko — od temperatury w autobusie, przez długość spacerów, aż po zbyt dużą ilość zieleni w miejscach docelowych.
Pewnego razu, podczas wycieczki do malowniczej miejscowości nad morzem, pani Teresa, uczestniczka, podeszła do mnie i z poważną miną powiedziała:
— Panie Rafale, proszę coś zrobić z tą wodą!
— Z jaką wodą, pani Tereso? — zapytałem zdziwiony.
— No z tą, która tam faluje i hałasuje, nie da się odpocząć!
Musiałem się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem, i wyjaśniłem, że niestety, z naturą bywa tak, że nie zawsze możemy ją kontrolować. To są te drobne sytuacje, które przypominają nam, że praca z ludźmi wymaga nie tylko cierpliwości, ale też pewnego poczucia humoru.
Zrozumieć ich potrzeby
Wyjazdy turystyczne, choć bywają męczące, dają jednak ogromną satysfakcję. Każdy z uczestników przyjeżdża z innym bagażem doświadczeń, każdy ma swoje oczekiwania, ale i swoje marzenia. Niektórzy po prostu chcą wyrwać się z czterech ścian, zobaczyć coś nowego, inni liczą na to, że znajdą nowych przyjaciół, a jeszcze inni chcą udowodnić sobie, że wciąż mogą przeżyć przygodę.
Przypominam sobie panią Halinę, która po raz pierwszy od 30 lat wyjechała na wakacje, i to właśnie z nami. Gdy wróciliśmy do hotelu po całym dniu zwiedzania, podeszła do mnie ze łzami w oczach:
— Panie Rafale, dziękuję! To był mój pierwszy dzień w życiu, kiedy poczułam, że naprawdę żyję. Czułam wiatr we włosach, słyszałam śmiech ludzi wokół mnie… zapomniałam, że mam 75 lat!
Te słowa zostają ze mną na długo. Przypominają mi, dlaczego to wszystko robimy. Dlaczego mimo trudności, mimo tych śniadań, mimo nieustających pytań i żartów o wodzie, nadal organizujemy te wyjazdy.
Sztuka kompromisu
Oczywiście, nie wszystko jest idealne. Są dni, kiedy jestem zmęczony, kiedy moi współpracownicy są wyczerpani, a każdy uczestnik wydaje się mieć swoje własne, osobiste wymagania. Ale to część tego, co robimy. Uczymy się sztuki kompromisu, uczymy się jak słuchać i jak być cierpliwym.
Pan Marek, jeden z bardziej wymagających uczestników, zawsze narzekał na tempo wycieczek:
— Panie Rafale, za wolno! Ja potrzebuję ruchu! — narzekał, stojąc z rękami na biodrach, patrząc na grupę starszych pań stawiających powolne kroki po alejkach parku.
W końcu zaproponowałem mu:
— Panie Marku, może spróbujemy zrobić z tego wyścigi? Kto pierwszy na ławce przy fontannie, dostaje kawę na koszt organizacji!
Od tego czasu pan Marek już nie narzekał. O dziwo, stał się najlepszym przewodnikiem po trasie i organizował nasze grupowe „wyścigi” z pełnym zaangażowaniem.
Wyjazdy pełne wyzwań, ale też radości
Organizowanie wyjazdów turystycznych dla seniorów to sztuka balansowania między oczekiwaniami a rzeczywistością, między żartem a powagą, między śmiechem a łzami. To ciągłe poznawanie siebie nawzajem, nauka zrozumienia i cierpliwości. Ale to także mnóstwo radości i pięknych chwil, które zostają z nami na długo.
Czasami te wyjazdy są jak jazda na rollercoasterze — są wzloty i upadki, ale na końcu wszyscy schodzimy z uśmiechem. Warto. Dla tych chwil, dla tych ludzi. Dla naszej Hani, pani Krysi, pana Marka, pani Teresy i wszystkich innych, którzy przypominają nam, że życie jest pełne niespodzianek i że zawsze warto czekać na te dobre.
Komentarze
Prześlij komentarz